Znacie takie uczucie, którego nie można nazwać żadnym z wymienionych w katalogach uczuć, ale kryje się za nim wewnętrzny krytyk? Znacie takie myślenie, że to, co robicie, w co wkładacie serce, jest po prostu bez sensu? I wcale nie chodzi o ilość lajków czy informacji zwrotnych, nie…Chodzi o to, że na świecie dzieją się straszne rzeczy. Rzadko zdarza mi się tracić aż tyle czas gapiąc się w telefon – wczoraj przeszłam sama siebie. Przeczytałam ponad 200 komentarzy na funpage’u poczytnego bloggera Blog Ojciec, który udostępnił swój komentarz do okładkowego tekstu pisma „Do Rzeczy” (rany, nawet nie wiedziałam, że takie pismo istnieje, byłam szczęściarą). Okładkowy tekst (którego nie czytałam), autorstwa Pana…